czwartek, 2 sierpnia 2012

Rozdział III: Jestem James!


Kolejny tydzień od przeprowadzki minął mi na zaznajomieniu się w nowym otoczeniem i poznaniu kilku nowych ludzi. O ile mianem kilku można określić wszystkie rodziny mieszkające przy naszej ulicy. Każdego dnia spotykałam się z Charlie, która była bardzo pomocna i oprowadziła mnie po prawie całym miasteczku, wskazała drogę do szkoły, przedstawiła kilku osobom z mojego rocznika. Doprawdy, ta dziewczyna miała nerwy ze stali! Jak można z takim spokojem i nieodłącznym uśmiechem na twarzy znosić ogrom pytań, wypływających z moich ust?

W każdym razie... Jutro miał być pierwszy dzień szkoły. Podekscytowanie z nutką strachu nie opuszczało mnie nawet na chwilę. Postanowiłam przyszykować ubrania i całą resztę potrzebnych rzeczy już wieczorem. Wygrzebałam z szafy najlepsze ciuchy, zostawiłam je na taborecie w łazience. Z szafek nad zlewem również powyjmowałam niezbędne kosmetyki, by były jak najlepiej dostępne.

Zajrzałam na korytarz, gdzie zegar ścienny wskazywał godzinę 22:24. Tym razem po wejściu do toalety zatrzasnęłam za sobą drzwi. Wyskoczyłam z ubrań i weszłam do kabiny prysznicowej. Po chwili całe moje ciało oblał przyjemny strumyk letniej wody. Odświeżał całe moje ciało, zmywając cały brud i pot. Po dokładnym umyciu włosów i każdego skrawka mojej skóry, z bólem serca zakręciłam kurek uniemożliwiając ochładzającemu nurcikowi dalsze zmywanie ze mnie śladów męczącego dnia. Wiedziałam, że jeśli dłużej będę siedziała pod prysznicem, moja mama zacznie w końcu dobijać się do drzwi z prośbą bym nie trwoniła tak dużo życiodajnej substancji. Wytarłam sumiennie całe swoje ciało, wtarłam w skórę nawilżający balsam i założyłam ulubioną koszulkę nocną. Mokre włosy owinęłam szczelnie ręcznikiem. Po jeszcze kilku minutach szczerzenia się przed lustrem powzięłam drogę do swojego pokoju. Tym razem wskazówki zegara wskazywały godzinę 22:49. Będąc już w sypialni nastawiłam budzik na 6:30. Uznałam, że to najodpowiedniejszy czas na pobudkę, biorąc pod uwagę, że lekcje zaczynają się o 8:00, a ja byłam już przygotowana na poranną toaletę.

Wskoczyłam do łóżka i przykryłam się kołdrą. Myślałam, że nie zasnę, ale sen zmorzył mnie już po kilku minutach.

Powoli otwierałam oczy. Przede mną rozpościerał się niesamowity widok. Znowu. Poznawałam to miejsce. Już tu byłam podczas wcześniejszego snu. Działo się to samo. Ogarnęło mnie uczucie potrzeby odwrócenia głowy. I ujrzałam to samo co wtedy. Niewyraźną męską sylwetkę. I kolejne, i zbliżały się. Ale tym razem stawały się coraz wyraźniejsze. Mrużyłam oczy, by jeszcze dokładniej zobaczyć wygląd postaci. W moją stronę szła tylko jedna osoba. Sylwetka, która ukazała mi się jako pierwsza. Reszta stała w miejscu. Przyglądali nam się, albo raczej mnie. Słyszałam jego kroki, jego oddech, widziałam lekkie drżenie rąk. Spojrzałam na swoje dłonie. Też się trzęsły. I... były prawdziwe. Na chwilę czas się dla mnie zatrzymał. Umysł podsuwał różne myśli. Moje dłonie, całe moje ciało, całe otoczenie. Wszystko było prawdziwe. Przynajmniej takie się zdawało. Czytałam kiedyś o świadomym śnie, ale przecież ja wcale nie chciałam widzieć tych ludzi. Właśnie... mężczyzna zatrzymał się tuż przede mną. Podniosłam delikatnie głowę. Serce zabiło mocniej. Stał na wprost mnie wysoki, dobrze zbudowany chłopak. Na oko miał osiemnaście lat. Spozierałam go wzrokiem. Czarne jak noc włosy, wyraźnie zarysowana szczęka, lekko spierzchnięte i dość pełne usta, delikatnie zadarty, szczupły nos i oczy... Patrzyłam w jego oczy. Ich szafirowy kolor mnie hipnotyzował, nie mogłam już spuścić wzroku, nie mogłam pójść dalej, nie mogłam się nawet ruszyć. A on... On też patrzył w moje oczy! I wydawało mi się, że czuł się podobnie jak ja. Jego wargi zadrżały. Zacisnął je mocno i przełknął ślinkę, a potem ponowił próbę odezwania się.

-Cześć. - Miał odrobinę chrapliwy, ale bardzo męski głos.

Rozdziawiłam usta, chcąc coś odpowiedzieć, lecz nie mogłam wydać z siebie żadnego dźwięku. Wreszcie się przełamałam.

-Cześć.

Powiedziałam to i naszło mnie znane już niespokojne uczucie. Wszystko wokół zaczęło się rozmazywać, ciemnieć. Chłopaka jakby odrzuciło do tyłu i oddalał się coraz bardziej. Nie chciałam tego. Próbowałam chwycić jego dłoń, ale skończyło się tylko na muśnięciu palców. Miałam zamęt w głowie. Przyszło mi jednak na myśl jeszcze coś.

-Kim jesteś? - Krzyknęłam. Chociaż był już dość daleko, dostrzegłam, że otworzył szerzej oczy.

-James! Jestem... - Urwał, coś próbowało go zagłuszyć. Udało mu się jednak wyzwolić głos. - Jestem James!

-------------------------------------
Przepraszam bardzo za opóźnienie! Jakoś straciłam wenę. Rozdział jest średni moim zdaniem, ale mimo wszystko bardzo przyjemnie pisze mi się to opowiadanie. Nowa notka będzie 10 sierpnia albo wcześniej.
Zapraszam do czytania i pozdrawiam ;*

 

5 komentarzy:

  1. Fajnie ;) zapraszam do swego blogu kasiuni.blogspot.com i prosze obserwuj :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyjemnie się czyta twojego bloga;D A opowiadanie jest bardzo ciekawe. zapraszam do mnie - tajemnica-mnie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział .
    Uwielbiam go czytać .
    Bardzo mnie to wciąga ! ; D
    DOPIERO 10 SIERPNIA ?!
    Ja nie wytrzymam .
    Postaraj się dodać wcześniej .
    Proszę ! x D

    OdpowiedzUsuń
  4. Wedle życzenia ;* Zabiorę się za niego jutro, może skończę tego samego dnia? Kto to może wiedzieć xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ciekawy blog. Masz talent ;) Zapraszam do mnie www.helo-fashion.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń